Reklama

Gwara dawnej Warszawy

06/07/2016 21:11

Określenia, że coś „capi” albo, że ktoś idzie w „kimę” zachowały się po dzień dzisiejszy i są używane w tzw. powszechnej mowie nie tylko nad Wisłą w Warszawie. Ale stwierdzenia ( używane nadal m.in. w Rembertowie), ktoś mnie „zemścił”, „szamać” albo „ubikator” mogą powodować domysły u mieszkańców Wielkopolski czy Śląska. Są to nieliczne już pozostałości dawnej gwary warszawskiej, której początki historycy datują na XVIII wiek. Wtedy mazowiecka odmiana polszczyzny uległa w Warszawie różnym przeobrażeniom, stając się mieszaniną języka używanego przez mieszczan, elity urzędnicze na dworze (Francuzów, Niemców),ludzi parających się różnymi profesjami (kupcy, szynkarze) a później języka hebrajskiego, rosyjskiego. Do tego galimatiasu należy dodać zwroty używane przez półświatek, dorożkarzy i policmajstrów. W ten sposób na przełomie XIX/XX wieku ukształtował się tzw. język warszawski. W tej mowie jest bardzo dużo cech typowych dla Mazowsza. Miesza się często „ke” i „ge” z „kie” i „gie”. Na przykład rękę =”rękie” lub mogę =”mogie”. Taką mowę w chwili obecnej raczej ciężko usłyszeć. Być może stała by się przyczyną drwin i kpin ze strony mieszkańców stolicy, którzy w ogromnej większości wiedzą tyle co nic o gwarze syreniego grodu No, chyba że czytali Tyrmanda ,Wiecha, Grzesiuka albo Salińskiego. 

     
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do