
Prawdziwy bazar Różyckiego to przeszłość. Podobnie jak ludzie, którzy byli związani z tym kultowym dla warszawiaków miejscem. Handlujący złotem, śledziami z beczki, futrami i oryginalnymi butami z Paryża odeszli na zawsze. Słynna Wiesława z ulicy Ząbkowskiej, znana wszystkim stałym bywalcom „Różyca” jako „Balia”, pozostawiła po sobie wspomnienie o najlepszych flakach na całej Pradze a może i na całym świecie. Odeszła w zaświaty ponad piętnaście lat temu… Pyzy ! Pyzy gorące ! Komu wódeczka i zakąseczka ?! – takie sceny można uświadczyć tylko na filmach albo w na starych fotografiach. Wszystko przeminęło, wiatr historii zdmuchnął bezpowrotnie klimat i atmosferę Starej Pragi. Ale wbrew zmianom cywilizacyjnym bazar nadal istnieje. Według pamiętających dawne czasy jest teraz tylko nędzną namiastką tej „instytucji”, która żyła swoim życiem, niepisanymi regułami i obyczajem, między Ząbkowską i Targową aż do połowy lat dziewięćdziesiątych XX wieku. O mistrzach gry w „lusterka”, poecie z praskiego brzegu Stanisławie Wielanku młodzi mogą dowiedzieć się z opowieści starszych lub z internetu. Komu z dzisiejszego pokolenia urodzonego po upadku komuny może przyjść do głowy, że to właśnie bazar Różyckiego stanowił rodzaj pół legalnego „hipermarketu”, który oferował dosłownie wszystko. Ceny były często z „kosmosu”, ale dla chętnych sprzedawcy oferowali kawior, francuskiego szampana, łososia i inne produkty, których przeciętny obywatel PRL-u nigdy nie zobaczył w normalnym sklepie. Wiersz Henryka Rejmera chyba najlepiej podsumowuje to wszystko czego można było doświadczyć i spróbować podczas obecności na słynnym „Różycu”.
Na Bazarze Różyckiego
Idzie handel na całego.
Stare buty, nowe gacie,
Twarde porno, słoń w krawacie
Puszka farby, jasne piwo,
Pączki, wódka i pieczywo,
Kawior, szampan, śledzie z beczki,
Czapka z daszkiem, hełm niemiecki,
Jakiś rower bez pedałów
Czajnik z gwizdkiem, sztyft z regału..
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie