
Po długim weekendowym grillowaniu czas na coś lekkiego smacznego i można powiedzieć wyjątkowego. Najlepszą w życiu zupę rybną jadłem prawie 150 kilometrów od Rembertowa w Tykocinie koło Białegostoku. Nazywała się zupą „narwiańską”. Inną degustację wspominam równie pozytywnie na rynku w Mikołajkach (foto).Spróbuję odtworzyć ich smak. Warzywa kroimy drobno, przesmażamy na oleju (marchew, seler, imbir, czosnek, pietruszkę,).Dla zabieganych proponuję dobrej jakości mrożonkę ze sklepu, która też się sprawdzi. Podlewamy wodą i dodajemy części ryby na bulion. Gotujemy pół godziny. Przecedzamy. W garnku rozgrzewamy 2 łyżki oliwy i wrzucamy pokrojone w słupki marchew, seler i pietruszkę. Przesmażamy, aż warzywa będą miękkie. Dodajemy pomidory z puszki, przyprawy (najlepiej świeży koper i trochę tymianku) koncentrat i dusimy ok. 10 minut. Dolewamy wywar rybny i całość gotujemy ok. 20 minut. Rybę kroimy w kostkę ( ja lubię łososia) i krótko gotujemy w zupie nie dłużej niż 5 minut. Kto nie lubi zupy rybnej niech żałuje. Nie ma ona nic wspólnego z nieprzyjemnymi zapachami. To jakby zanurzone w aromatycznym sosie kawałki ryby, które przeszły smakiem pomidorów, ziół i innych warzyw. Koniecznie wypróbujcie !
kuchcik z Karolówki.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie