
W maju 1923 roku Piłsudski wycofał się z życia publicznego i przeniósł na stałe do Sulejówka do willi „Milusin”. Przez 3 następne lata tu obchodził imieniny. Rokrocznie w okresie imienin Marszałka, dworek stawał się miejscem pielgrzymek rzesz polityków, legionistów i zwykłych ludzi. Pociągi zmierzające w tamtym kierunku były przepełnione. Na miejscu tłumy oblegały dworek Piłsudskich, wznosząc okrzyki i śpiewając. Ludzie zwozili również najróżniejsze prezenty, czasem bardzo kłopotliwe, np. zwierzęta, o których Marszałkowa tak wspominała: „Pamiętam, że na jedne imieniny mąż dostał 2 psy, 10 królików, jedną owcę, sarenkę, lisa, gęś i wojowniczego koguta. Mąż stanowczo odmówił pozbycia się tego zwierzyńca. Przez parę tygodni patrzyłam bezradnie jak owca zjada sałatę, sarna kwiaty wiosenne w ogrodzie, a kogut skacze do oczu każdemu, kto tylko wejdzie do nas. Lis w poszukiwaniu legowiska przeorał grządki tak dokładnie, że musiałam siać wszystko po raz drugi. W końcu jednak udało mi się rozmieścić to towarzystwo po znajomych, z wyjątkiem barana i gęsi, między którymi powstała idealna przyjaźń… zabawny to był widok gdy spali razem na słońcu, gęś z głową na piersiach barana.”
Huczne imieniny zaplanowano na 1925 rok. Ich rozmiar musiał zostać ograniczony ponieważ Marszałek był chory. Jednak w księdze życzeń w willi w Sulejówku, 19 marca do godz. 16.oo wpisało się 1646 gości. A Piłsudski pomimo choroby kilka razy pokazywał się na ganku „Milusina”.
Ciekawy był przebieg imienin w 1926 roku. W dniu imienin zorganizowano Marsz Strzelecki z Warszawy do Sulejówka. 13-osobowe drużyny, pozostające w pełnym umundurowaniu i uzbrojeniu musiały pokonać 27 kilometrowy odcinek prowadzący z Warszawy, z Alei Jerozolimskich, gdzie wyznaczono start, do bramy „Milusina” w Sulejówku. Na starcie stanęło ponad czterystu strzelców. Nagrodą dla najlepszej drużyny, była ofiarowana przez Piłsudskiego, napisana w twierdzy magdeburskiej książka „ Moje pierwsze boje”. Dodatkowo, dla najlepszego zawodnika Warszawskie Dowództwo Okręgu ufundowało pięciostrzałowy karabinek, a Komenda Miasta Warszawy oddała do dyspozycji jury brązową figurkę grenadiera. W pierwszych zawodach trasę z Warszawy do Sulejówka pokonano w ciągu 3 godzin, 5 minut i 22 sekund. A co ciekawe, dwaj strzelcy z grupy najszybciej maszerującej – Władysław Gawlik i Henryk Koenig, na start w Warszawie stawili się po kilkudniowej wędrówce pieszej w pełnym umundurowaniu i uzbrojeniu z Krakowa. Piłsudski zaprosił generałów i kilkunastu oficerów do saloniku „Milusina” na herbatę i tradycyjnego węgrzyna, natomiast pozostali uczestnicy obchodów biesiadowali w ogrodzie „Milusina”. Nazajutrz „Ekspres Poranny ” poinformował, że w czasie imienin Marszałka, trzy kuchnie polowe rozmieszczone w ogrodzie nakarmiły ponad trzy tysiące gości.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie