Reklama

Salonowa pudernica, bawidamek, postać tragiczna czy zwykły tchórz?

25/11/2016 19:44

Opisanie Stanisława Augusta Poniatowskiego jest tylko z pozoru trudne. Kontrowersje wokół tej postaci wynikają więcej z potrzeby dobrego "samopoczucia" niż z faktów. Dzisiaj przypada rocznica wstąpienia na tron ostatniego polskiego monarchy (25 listopada 1764) i jednocześnie rocznica jego abdykacji ( 25 listopada 1795). Niestety legendy bywają silniejsze od prawdy. Król Stanisław należy do tych ważnych w dziejach narodowych osób, które nie zasłużenie zostały przez historię potraktowane "ulgowo". Na warszawskiej Pradze Południe jest nawet ulica z królewskim imieniem. Co prawda w nie zbyt prestiżowym miejscu, nie mającym żadnych związków z tak zwaną epoką stanisławowską, ale jest. Stosując się do poprawności i tradycyjnego warszawskiego spojrzenia na monarchę nie powinno się pisać o paskudztwach których notorycznie dopuszczał się król Staś. Tak więc miliony pożyczone od carycy, przystąpienie do konfederacji targowickiej, regularne informowanie o wszystkim co tylko możliwe Petersburga, podpis pod III rozbiorem, znieważanie Kościuszki, pozostawmy historykom i mimo upływu lat wpływowym apologetom króla. Najbardziej trafną ocenę tej rzekomo tragicznej postaci dokonał Józef Piłsudski. Ze względów formalnych nie bardzo da się zacytować opinię Marszałka o ostatnim polskim pomazańcu. Stanisław August Poniatowski zmarł 12 lutego 1778 roku w Petersburgu. Szczątki królewskie (według znawców przedmiotu szczątki jego odzieży), spoczywają w bazylice archikatedralnej św. Jana w Warszawie. Grabarza Rzeczpospolitej Obojga Narodów naród potraktował bardzo litościwie i wielkodusznie.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do