
Przez całą noc trwały w Warszawie wiwaty. Na Krakowskim Przedmieściu było pełno mieszczan, szlachty i magnatów. Tłumek młodzieży przesiadywał na Rynku popijając węgrzyna. Tu i ówdzie wesoło podśpiewywano, ten i ów toczył gorące dysputy. Nie mamy fortec, kraj nasz na wszystkie strony otwarty, nie może być inaczej zasłoniony, tylko piersiami obywatelów! – wołał do grupy zebranych pod Barbakanem młodzieniec w czapce krakusce z ręką wzniesioną ku górze. Takie sceny i takie sytuacje można było spotkać na każdym kroku. Powszechny był entuzjazm, zapał patriotyczny i atmosfera radości.
Kilka godzin wcześniej owego 3 maja 1791 roku miały miejsce wydarzenia, które na zawsze wpisały się na karty narodowych dziejów. Przed południem burzliwe obrady Sejmu przerwał poseł inflancki Michał Zabiełło. Wstał z miejsca, spojrzał w kierunku króla i zwrócił się,a właściwie krzyknął do posłów: „Jestem za projektem i każdy jest za nim, kto prawdziwie kocha Ojczyznę! Prosimy cię Najjaśniejszy Panie, abyś na wykonanie jego złożył przysięgę”. Większość powstała z miejsc i zawołała: Niech żyje Konstytucja! Widząc, co się dzieje, król skinął na pazia, który podsunął natychmiast krzesło. Stanisław August wspiął się na mebel i po odczytaniu przez biskupa krakowskiego Feliksa Turskiego roty przysięgi, wypowiedział słowo „ślubuję!”Potwierdził tym samym ważność Uchwały Sejmu. W powszechnym uniesieniu posłowie wraz z monarchą wyszli z Zamku, kierując się do katedry. Tam ponownie powtórzono przysięgę i przy okrzykach „Wiwat król!”, „Wiwat wszystkie stany!” rozpoczęło się świętowanie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie